niedziela, 12 maja 2013

4. Pierwsza próba

 **No to zobaczmy, jak poradzą sobie nasi nowi goście...hi...hi, będzie ubaw**
Zacznijmy od tego, że znajdujemy się w sali przed królewskiej, a przed nami stoi dziesięć potworów różnej maści. Ponadto, zostaliśmy opuszczeni przez naszego przewodnika i nie wiemy, co powinniśmy uczynić. Niestety, nie mieliśmy zbytnio czasu na zastanowienie się, gdyż jedna z istot, dwumetrowy, pokryty skałą, a z jego pyska lała mu się lawa potwór, od razu rzucił się do szarży. Będąc metr od Monte, przygotowywał się do ataku, gdy nagła interwencja Neko i jej świecących pocisków, pozwoliło zrobić unik wysokiej dziewczynie. Niespodziewanie kolejny z grupy, kupa płonącego szlamu, na której szczycie widniało wielkie oko, zaczął ostrzeliwać nas gradem pocisków. Skoro mam dar Gorgony, to muszę z niego skorzystać. Wyminąwszy ledwo grad pocisków skupiłem się i przeniosłem kierunek mojego wzroku prosto w oczy bestii. Potwór przestał się ruszać. Stał nieruchomo i patrzył w moje oczy. Spróbowałem posunąć się jeszcze dalej, ze swoją mocą. Skupiłem się i wyobraziłem sobie, jak wróg zamienia się w kamień. Po chwili, ciało kupki szlamu, zaczęło stawać się posągiem. Jednakże, po niespełna minucie, o mal nie zostałem potraktowany płonącym biczem. Cios ten pochodził od ociekającego lawy demona, z płonącymi włosami i biczami zamiast rąk. Cudem uniknąwszy ataku, leżałem na ziemi i on już ponownie podnosił bicz, aby zaatakować, lacz nagle oślepił go lśniący pył. To była Lidka. Wytwarzała chmury pyłu i cisnęła nimi w oczy bestii. Rolkimus przywołał chowańca, który bił się z trzygłowym psem, zrodzonym z ognia i magmy. Nagle na brata Lidki, rzuciła się kobieto-podobna bestia, o płonących włosach i półmetrowych pazurach.
-CHOLERA!-wydarł się.
-Trzymaj się stary-Odezwał się Patriel, który osłaniał cały czas Neko. Po chwili skupił swoją moc i odepchnął istotę na dwa metry. Nagle istota wystrzeliła ogniem z ust. Skończyłoby to się fatalnie dla chłopaka, lecz w tym samym momencie Wildkeeper rzucił się osłaniając go swoim ciałem. Przerażony, krzyknąłem. Nagle zza płomieni odezwał się zirytowany głos:
-Czy ty sądzisz, że to może mnie powstrzymać?
-Całę szczęście-odezwałem się czując ulgę.
-Paul za tobą-wykrzyknął Dziad, który przenikał przez magmowe ciała wrogów, niczym duch.
Odwróciłem wzrok. Za mną Stała bestia o wielkim pysku, z którego ciekła lawa. Od razu usłyszałem dziki warkot i już myślałem, że umrę...gdy nagle świetlisty promień wystrzelił w niego i bestia upadła dwa metry ode mnie. To był Milok. Unosił się w powietrzu na niebiańskich skrzydłach. Po chwili zauważyłem, że Patriel, Lidka i Rolkimus, też wzbijają sie ku górze, każdy na innych skrzydłach. Po chwili Alex uniosła się także na nietoperzowych skrzydłach i razem w piątkę przeprowadzili szturm z góry. Milok strzelał świetlistymi promieniami, Patriel odpychał, Lidka oślepiała, jej brat przywoływał potworki, a Alex, która okazała się wampirzycą...rozszarpywała ich pazurami. Na ziemi zostali więc, ja, Neko, Wildkeeper, Dziad i Monte, krzycząca i nie wiedząca co robić. Niespodziewanie, Dziad oberwał z odłamku magmatycznej ziemi i upadł.Nagle nad nim ustał lawowy potwór, przykładający kawałek magmowego szponu do gardła . Wtedy krzyknęła:
-Osz ty! Łapy precz od niego!-i ku mojemu zdziwieniu, uderzyła potwora, który upadł kilka metrów dalej. Po chwili Monte uderzyła pięścią w ziemie, uwalniając elektryczną falę. Wszyscy wrogowie na ziemi zaczęli się trząść i nie mogli wyprowadzi żadnego ciosu.
-Teraz macie szanse-zawołała dziewczyna będąc ciągle w pozycji uderzeniowej.-nie wiem jak długo to utrzymam.
Od razu po tych słowach podbiegłem do pierwszego najbliższego przeciwnika i spojrzałem mu głęboko w oczy. On zrobił tylko przerażoną minę, lecz zaraz zaczął przemieniać się w skałę. Gdy skończyła się jego transformacja w posąg, uciekłem od niego, aby Neko, bądź kto inny,  mógł go zestrzelić. Nagle usłyszałem głos w głowię:"Masz moją moc...wykorzystaj ją dobrze i pamiętaj, aby zniszczyć posąg, bo jeśli zginiesz to wszystkie twoje arcydzieła skalne wrócą do normy..."
Po tych słowach od razu krzyknąłem:
-NEKO! zniszcz posąg!
-Okej-odpowiedziała szybko i po kilku sekundach pozostały tylko resztki z posągu. 
-Patriel podaj go do mnie!-zawołał keeper,  rozprawiając się z jednym z nich.Chłopak, który teraz unosił się na czarnych skrzydłach wyrzucił w jego stronę latającego węża, który był stworzony cały z odłamków skalnych. Wildkepper od razu rzucił nim i zaczął rozszarpywać jego ciało dłońmi. Niespodziewanie potwór wystrzelił w jego stronę strumieniem lawy, chłopak cofnął się o kawałek i nagle upadł. Potwór prześlizgnął się po podłodze owinął wokół niego i zaczął cały płonąć. Chłopak za chwilę będzie żywą grzanką!
Lecz nagle pojawiła się Alex, która rozerwała węża w pół i uwolniła chłopaka z jego uścisku. Ta od razu po ratunkowej akcji keepera, zostaje potraktowana płonącymi biczami. Chwila oddechu i nagle któreś z nas wykrzykuje:
-Fallen Angel-Repent!-głos należał do Patriela. Po chwili z jego rąk uwalnia się mroczne płomienie, którymi ciska w potwora z biczami. Stwór znika wydając siebie potworny okrzyk pełny agonii. 
Tym razem odzywa się Dziad:
-Ghost-Scared time!-i wokół niego roztacza się mroczna sfera, z której wylatują duchy atakujące potwory. Bestie przerażone uciekają i biegają w różnych kierunkach. Wtedy ja, niespodziewanie czuję silny przypływ energii i wypowiadam słowa, których nigdy nie słyszałem:
-Gorgon-Stone look!-Poczułem jak moje oczy wypełnia promień i  strzelałem nim tak długo jak mogłem. W między czasie udało mi się trafić trzy bestie.Po chwili usłyszałem za sobą Neko:
Witch-Meteor rain!-Nad nami pojawiły się magiczne pieczęcie, które chwilę po wypowiedzianych słowach wystrzeliły świecącymi pociskami w ziemię. Po widowiskowym deszczu magicznym, powstała wielka chmura dymu. Gdy się rozstąpiła nie było już żadnych śladów obecności, magmowych stworzeń. Szczęśliwi, usiedliśmy na ziemi. Wildkeeper wyglądał, o dziwo całkiem normalnie i co najdziwniejsze: bez żadnych śladów poparzeń. Na nasze nieszczęście z ziemi wyłonił się strumień lawy a z niego wyszedł ogromny pies stworzony z tego samego z czego się wyłonił. Nagle usłyszeliśmy głos:
-Inferno siad!-Ku ogromnemu zdziwieniu przez drzwi przeniknęła, wysoka, ubrana w czerwoną, obcisłą suknie dziewczyna, w wieku podobnym do naszego, o płonących włosach, czerwonych oczach i czerwono ptasich skrzydłach. Stojąc od nas niecały metr, ukłoniła się i odrzekła donośnym, dojrzałym tonem:
-Witam was serdecznie. Mam na imię Amber. Jestem królową tego pałacu i to ja na was nasłałam hordę lawowych bestii różnego rodzaju. Chciałam sprawdzić, czy im podołacie...i muszę przyznac, że spisaliście się...ale to może być za mało na potwory z pustki, dlatego też będę waszą nauczycielką i mentorką.Jakieś pytania?
-Tak, tylko jedno...-odezwałem się obolały i wycieńczony-Wyjaśni nam pani może, o co w tym wszystkim chodzi. Bo na razie mało co z tego rozumiem.
-Wszystko w swoim czasie...Gorgono.
Ostatnie słowo zawiesiła w powietrzu nadając mu dość poważny wydźwięk.

**Nawet, jeśli przeżyję, każdą chwilę na ziemi ponownie, to i tak nic nie będzie takie, jak zawsze...nic się nie zmieni, chyba że ktoś naprawi mnie i czas, tak abym mogła cieszyć się z życia i tego kim byłam...Kobietą, cieszącą się niezwykłą urodą, przed okrutnym czynem Ateny...**
   

6 komentarzy:

  1. Wkurzyło mnie jedno... CZEMU PO ANGIELSKU ;__; Ale przyznam jak na istoty, które całkiem niedawno odkryły swe moce walczą nadzwyczaj dobrze. Jestem ciekaw jak potężni będą dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydałeś mnie ;_; teraz wszyscy wiedzą kim jestem!

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe walki pozwól, że ukradnę ci wzory walk do mojej ksiązki

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie wymyśliłeś te potwory i walki. Jestem ciekawa, co dalej.

    OdpowiedzUsuń